W IV-ligowym spotkaniu beniaminka z Różanki z Lewartem Lubartów, najciekawiej było zarówno na początku pojedynku, jak i na końcu. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego gospodarze objęli prowadzenie za sprawą trafieniaPatryka Romaniuka. Kilkanaście minut później przyjezdni zdołali jednak odpowiedzieć i aż do 90′ utrzymywał się remis. Dopiero w doliczonym czasie gry zwycięstwo miejscowym zapewnił Władysław Magdysz. Dla ekipy Sławomira Skorupskiego to drugi triumf w bieżącej kampanii.
POMECZOWE KOMENTARZE
Antoni Kruk (kierownik Eko):–Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, bo już w 3′ Patryk Romaniuk minął obrońcę i świetnie uderzył po długim rogu. Później Kuba Gołąb praktycznie minął bramkarza, ale zdążyli wrócić ich obrońcy. Poza tym dobre okazje mieli Romaniuk i Vładysłav Magdysz. Goście też mieli jednak swoje okazje i mieliśmy dużo szczęścia, że nie straciliśmy gola. W 18′ Zuber świetnie uderzył po długim rogu i był remis. Uważam jednak, że nasze sytuacje były bardziej klarowne. Dużo dobrego wnieśli dzisiaj zmiennicy. Fajnie, że mamy silną ławkę. W doliczonym czasie gry sprytnie w polu karnym zachował się Więcaszek, zagrał wzdłuż bramki i Magdysz strzelił gola. Chwilę później jeden z zawodników gości fenomenalnie huknął, ale piłka zatrzymała się na spojeniu. Lewart kończył w dziesiątkę, ponieważ ich obrońca,Tomasz Mitura, sfaulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem Wojtka Więcaszka. Był to typowy mecz walki. Goście jednak byli bardziej poukładani taktycznie, było to dzisiaj widać. My jednak z każdym walczymy, prezentujemy otwarty futbol i nie chcemy z żadnym rywalem „stawiać autobusu” w polu karnym. Wyciągamy wnioski z poprzednich meczów i to cieszy.
Robert Makarewicz:–Nikt się tego nie spodziewał, tym bardziej, że trzeci mecz przegrywamy w takim samym stosunku i w podobnych okolicznościach, tracąc gola w doliczonym czasie gry. W tym momencie jesteśmy zdołowani bo nie tak sobie wyobrażaliśmy początek tej ligi. Brakuje nam przede wszystkim skuteczności. Nie chcę się tłumaczyć, bo po raz kolejny mamy doskonałe okazje do strzelenia gola i ich nie wykorzystujemy. Sami sobie jesteśmy winni takiego stanu rzeczy. Cały czas staramy się coś poprawiać na treningach, ale dopóki nie zaczniemy regularnie wykorzystywać okazji to ten problem będzie trwał. Za tydzień gramy u siebie i nikt nie spodziewa się innego wyniku niż nasz triumf. Ta passa musi się jak najszybciej skończyć. Dorobek punktowy jest mały i musimy to zmienić.